Dla czynnego alkoholika to po prostu fikcja, dla chcącego pokonać uzależnienie to horror, a dla trzeźwego? Jestem pewna, że podczas rozmowy ze swoim partnerem na temat leczenia i zaprzestania picia, jednym z jego argumentów przeciw, był strach o życie towarzyskie bez procentów. Jak niby miałyby wyglądać imprezy, święta, zwykłe wyjścia z kumplami czy małe piwko dla smaczku, relaksu lub na odstresowanie? Nie pić? To coś niewyobrażalnego, koniec świata, totalne wykluczenie ze społeczeństwa. Nudziarsto i lamusostwo totalne.
Nie pić? To coś niewyobrażalnego, koniec świata, totalne wykluczenie ze społeczeństwa.
Pobądźcie ze sobą - tylko we dwoje. Reszta świata może poczekać.
kolejki przy barze większe niż w Lidlu po karpia na Wigilie
Pierwsze trzeźwe wakacje alkoholika można przyrównać do poznawania świata przez małe dziecko. Facet odkrywa nowe smaki ( bo ten zmysł bez promili działa inaczej), zaczyna dostrzegać piękno przyrody (bo wcześniej miał to głęboko w poważaniu) i rozumieć, że życie może dostarczyć wielu przyjemności, ciekawych zajęć i niezapomnianych wspomnień. Stawianie pierwszych kroków może być naprawdę fajne. A jeśli to już któreś z kolei Wasze wspólne wakacje bez alkoholu i wciąż odnalezienie się na nich stanowi problem, to może warto zastosować strategię nowego rozdania i zacząć od początku? Zapytasz, ale co można robić tylko we dwoje przez 7 dni, spędzając ze sobą 24 godziny na dobę? Jak to co? Opalać się, pływać, jeść, rozmawiać, wspominać, opowiadać śmieszne historię ze swojego dzieciństwa, zwiedzać, spacerować, czytać, leżeć w wannie (pod warunkiem, że takowa jest) , kochać się kilka razy dziennie (jeśli ma się kondycje, bo jak nie, to raz dziennie też jest spoko) a przede wszystkim odbudowywać relacje.
Powodzenia!